Gdy już się rozpakowali wyszli na obiad na taras. Z niego był piękny widok. - Nareszcie nie jest tak pusto jak przedtem. odezwała się Lea. - Przez trzy miesiące dotrzymamy wam towarzystwa, a kto wie, może zostaniemy na dłużej... odpowiedziała jej Esther. - Mam nadzieję. Obie się roześmiały. Z domu wybiegł Quentin, który od przyjazdu szalał po całym podwórku. Juliette i Jerome wyszli ostatni z domu. Wszyscy siedzieli już przy stole. - To może opowiecie co u was słychać? Juliette zaczęła rozmowę. - U nas wszystko w porządku. - To dobrze. - Wcale aż tak dobrze nie jest, nawet tylko na 3 miesiące nie chcesz mi pozwolić zostać tu. Do rozmowy włączyła się Esther. - A na ile chciałaś przyjechać? - Wiesz Antoine, na jak najdłużej. - To ty zostaniesz, a my z Quentinem pojedziemy. - Coś mi się zdaje, że sam pojedziesz, Quentin też będzie chciał zostać. - To się jeszcze okaże. - Dobra dobra już wy tu się nie kłóćcie. Zaczął rozmowę Jerome. - Właśnie Esther, nie ma po co tak się przekłócać. - I kto to mówi? Wszyscy się roześmiali.
|